Słowniki, rozmówki i intensywne kursy mogą podpowiadać jak komunikować się z tubylcami w danym kraju. Prawda jest jednak taka, że każdy kraj… co tam kraj, każdy region, ma swoje powiedzonka, skróty myślowe i określenia, których żaden słownik nie uchwyci. Nie próbujmy więc udawać, że wcale nie jesteśmy turystami (lub podróżnikami, jak kto woli). Jednak niektóre hiszpańskie określenia warto znać, z czystej ciekawości, której każdy turysta/podróżnik powinien mieć olbrzymi zapas.
Dlatego krótko, zwięźle i na temat podpowiem wam kilka słówek i fraz, które mogą się przydać w obchodzeniu się z Hiszpanami, zawłaszcza tymi z południa. Do dzieła.
Caña – (czyt. kania) po prostu piwo, z tym że to mikroskopijne, które dla Polaków jest śmiechem na sali. Niestety niektóre andaluzyjskie bary mają w ofercie tylko te małe szklaneczki, dlatego jeśli na prośbę: „una cerveza por favor” kelner zapyta „¿caña?” możecie dyskutować, ale czasem nie warto.
Botellon – właściwie to tradycja, która dotyczy całej Hiszpanii, a ostatnio jest też popularna w Polsce (choć może pod inną nazwą). Polega przede wszystkim na piciu alkoholu i spędzaniu wieczorów (przeważnie okołoweekendowych) na świeżym powietrzu z butelką wina, piwa lub whisky w ręku. W jaki sposób hiszpański botellon różni się od polskiego picia pod chmurką? Otóż Hiszpanie zabierają za sobą cały dobytek, zupełnie jakby siedzieli w barze. Dlatego na botellon mają za sobą prócz alkoholu, również dodatkowe softdrinki, kieliszki (plastikowe, ale nie zawsze), lód, słomki do mieszania a dla miłośników mohito również listki świeżej mięty. Wszystko pakują w torebki tłumnie walą w miejsca publiczne by pić na ulicy.
Tapito – czyli inna forma określenia tapa (o nich pisałam tutaj). Warto również wspomnieć, że Hiszpanie posiadają specjalne czasowniki określające spożywanie różnych posiłków np.: desayunar – jeść śniadania, cenar – jeść kolację i tapear – jeść tapas.
Buenas – tak jak w wielu krajach, również w Hiszpanii, o różnych porach przyjmuje się różne formy powitania. Buenos dias używa się do południa, albo do lunchu. Buenas tardes dla niektórych zaczyna się od godziny 13 ale dla innych od 15. W tym wszystkim naprawdę można się pogubić. Ale jest na to rozwiązanie. Krótkie „Buenas” sprawdza się o każdej porze. Nie ważne czy w sklepie, restauracji czy u znajomych.
¿Que tal? – to pytanie równoznaczne z angielskim „How are you?”, czyli tak naprawdę nikt nie oczekuje odpowiedzi, bo mało kogo ona obchodzi. Warto o tym pamiętać, zanim zaczniemy rozwodzić się nad historiami, które nas ostatnio spotkały. Najlepiej powiedzieć neutralne „bien” albo nie powiedzieć nic.
Resaca – to po prostu „kac”. Znajomość tego słówka może się czasem przydać zwłaszcza po nocy spędzonej na Botellon.
Vale – oznacza nasze polskie „dobrze” lub międzynarodowe „ok”. To co trzeba zapamiętać to wymowa. Hiszpańskie V czyta się jak miks polskich liter „w” i „b”. Na początku można mieć z tym trudności, ale Hiszpanie używają tego słowa na tyle często, że z pewnością szybko się z tą wymową osłuchacie.
Muy bueno – tego chyba tłumaczyć nie trzeba, ale zapamiętać warto. Kuchnia hiszpańska jest tak smaczna, że na pewno będziecie mieli okazję użyć tej frazy nie raz.
Mañana – trzeba pamiętać, że to słówko ma dwa znaczenia: 1) jutro 2) rano. Dlatego jeśli chcemy powiedzieć, że zrobimy coś następnego dnia rano, użyjemy zwrotu „Mañana por la mañana„. Dla przeciętnego hiszpana oznacza to nie wcześniej niż o 11.